Staś też na nim będzie
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
poniedziałek, 8 lipca 2013
Wakacje
Wakacje są przede wszystkim wymarzonym czasem dla tych,
którzy przez cały rok chodzą do szkoły. To czas regeneracji sił. Musimy jednak
dobrze je zaplanować. Ja bardzo lubię w wakacje jechać z rodzicami samochodem i
pokonywać odległości na szosie. Do dziś wspominam wyjazdy do Jastarni i
Jastrzębiej Góry. Wspominam też wyjazd do Hiszpanii, gdzie odwiedzałem mojego
brata. W tym roku w lipcu wyjadę z rodzicami nad jezioro w Wielkopolsce, a w
sierpniu pojedziemy na wczasy zdrowotne.
A jak nie spędzać wakacji? Niektórzy grają przez całe dni na
komputerze. Nie należy wykonywać jazd ekstremalnych na rowerze czy rolkach,
trzeba uważać na siebie. Nie objadać się słodyczami. Niestety jak niektórzy
poznają złych kolegów, to zaczynają palić papierosy, pić piwko czy robić inne
wariactwa.
Wakacje trzeba spędzać z Bogiem, pamiętać codziennie o
modlitwie. Niektórzy w wakacje idą na pielgrzymki, np. do Częstochowy. Nie jadą
tam samochodem, tylko podejmują wyzwanie wędrówki, bo idą zwykle w jakiejś
intencji, np. z prośbą o zdrowie albo rozwiązanie jakiegoś problemu. Pójście w
grupie ma też wymiar bycia z innymi: można porozmawiać, pożartować, pomagać
sobie nawzajem. Wydaje mi się, że ten wymiar jest najważniejszy, nie tylko w
wakacje.
felieton ukazał się w KnC, 7/2013
niedziela, 19 maja 2013
Koniec szkoły!
Będę z wami szczery: nigdy nie lubiłem szkoły. Do szkoły
chodziłem 15 lat, tyle ile jestem ministrantem. Miałem w niej sporo zadawane,
nie miałem czasu dla siebie, musiałem wcześniej wstawać, byłem niewyspany.
Czasem musiałem siedzieć w szkole od 8 do 16. Dlatego cieszę się, że ten
czerwiec oznacza dla mnie podwójny koniec szkoły. Kończę już szkołę zawodową,
ostatni etap mojej edukacji. Od września zacznę chodzić na warsztaty terapii
zajęciowej, ale już nie do szkoły!
W pewnym wieku chyba większość z nas przestaje lubić szkołę,
ale trzeba powiedzieć, że jest potrzebna. Bez wykształcenia człowiek nic nie
osiągnie. A czego ja się nauczyłem w szkole? Zdobyłem wiedzę historyczną.
Historia to moja największa pasja życiowa. Mój tata interesuje się historią, od
niego nauczyłem się pierwszych rzeczy. Lubiłem też język polski i matematykę.
Arytmetykę mam w małym palcu – nauczyciele się śmieją że jestem szybszy w
liczeniu od kalkulatora.
Już tak mam, że jak kogoś bardzo lubię, to nadaję mu
pseudonim. A lubię wesołych nauczycieli. Dlatego będę tęsknił za p. Darkiem,
„Kabaretem pod Radzyminem”, za p. Krzysiem, „Kabaretem pod Wołominem”, za panią
Białasiewicz, „Kabaretem pod Kabatami”… Dobrze, że są ludzie którzy próbują
zachęcić nas do wymagających rzeczy z humorem. Tę lekcję na pewno zapamiętam.
felietion ukaże się w KnC, 6/2013
O prawdziwej przyjaźni
Jak mówi powiedzenie, przyjaźń jest cenniejsza niż złoto. Każdy człowiek potrzebuje przyjaciela, któremu może się zwierzyć z problemów, z kim lubi spędzać czas. Moi najbliżsi przyjaciele to ks. Adam i ks. Piotr z parafii. Na pewno też bliźniaczki z mojej klasy, z którymi zawsze nawzajem sobie pomagaliśmy. Mam też przyjaciela Przemka, księgowego który ma duże poczucie humoru. W przyjaźni nie zawsze trzeba wybierać osobę z którą się ma wspólne zainteresowania, ale też trzeba patrzeć na wzajemną empatię. Mam nawet znajomego biskupa, ks. Jareckiego. Byliśmy kiedyś razem na wakacjach i codziennie służyłem mu do Mszy. Ostatnio jak był u nas w parafii i pytał ministrantów o imiona, oczywiście powiedział że moje imię już dobrze zna.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Mam w szkole przyjaciółkę, która jest mi bardzo bliska i z którą lubię rozmawiać na przerwach. Ostatnio dokuczał jej jeden chłopak, więc dałem mu trzy ostrzeżenia, potem musiałem powiedzieć o tym nauczycielce. Mi też wiele razy inni pomagali.
Dlaczego ludzie lubią spędzać czas z innymi? Każdemu potrzeba kontaktu z innym człowiekiem, żeby miał chęć do życia, żeby czuł się akceptowany i sam siebie akceptował. To daje napęd, jak napęd adrenaliny.
felieton ukazał się w KnC, 5/2013
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Mam w szkole przyjaciółkę, która jest mi bardzo bliska i z którą lubię rozmawiać na przerwach. Ostatnio dokuczał jej jeden chłopak, więc dałem mu trzy ostrzeżenia, potem musiałem powiedzieć o tym nauczycielce. Mi też wiele razy inni pomagali.
Dlaczego ludzie lubią spędzać czas z innymi? Każdemu potrzeba kontaktu z innym człowiekiem, żeby miał chęć do życia, żeby czuł się akceptowany i sam siebie akceptował. To daje napęd, jak napęd adrenaliny.
felieton ukazał się w KnC, 5/2013
Od Jana Pawła II nauczyłem się jednej ważnej rzeczy
Benedykt XVI zrezygnował ze stanowiska Papieża. Zdziwiłem się tym, bo na pierwszy rzut oka wydawało się że czuje się dobrze. Z prasy dowiedziałem się, że ma problemy z chodzeniem, z oczami.
felieton ukazał się KnC 4/2013
Benedykt XVI był na pewno dobrym Papieżem. Zaimponowało mi to że szybko nauczył się podstawowych słów języka polskiego i przemawiał do Polaków w naszym języku. W końcu język polski to podobno najtrudniejszy język na świecie. Po drugie, za jego pontyfikatu doszło do beatyfikacji Jana Pawła II. A Jan Paweł II to mój patron, który już cztery razy uratował mi życie.
Od Jana Pawła II nauczyłem się jednej ważnej rzeczy. Tego że przed mszą trzeba być pół godziny wcześniej w zakrystii. Żeby przygotować czytanie, sprawdzić czy wszystko jest na ołtarzu, trochę się wyciszyć. Jan Paweł II też był ministrantem i jak raz spóźnił się na Mszę, tata powiedział mu, że musi przychodzić pół godziny wcześniej. Opowiedział mi to nasz poprzedni wikary, ks. Włodzimierz.
Dodam na koniec, że już zdecydowanie się lepiej czuję, niż gdy pisałem ostatni felieton w szpitalu. Dziś byłem pierwszy raz w szkole po szpitalu. Teraz bardziej doceniam te codzienne rzeczy. Za wszystko trzeba dziękować Bogu.
felieton ukazał się KnC 4/2013
środa, 6 lutego 2013
Szpital: mała droga krzyżowa, ale wokół życzliwi ludzie
Wizyty w szpitalu nie przewidywałem. Na początku leżałem przez dwa dni półprzytomny i dużo spałem. Teraz dalej leżę na sali, ale wróciłem do swojego hobby czyli do grania w gry planszowe, np. boggle, monopol. Dużo czytam prasy, oczywiście także KnC które przyniósł mi brat.
Szpital to dla mnie mała droga krzyżowa, polegająca na walce z chorobą, bólami głowy, cukrzycą, zapaleniem, gorączką. Ale wiedziałem że Bóg mnie kocha i zawsze będzie nade mną czuwał. W szpitalu trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nie trzeba marudzić ani wykłócać się z pielęgniarkami. Trzeba patrzeć na wszystko z optymizmem, pomimo tego co się dzieje z człowiekiem. Cierpienia stają się lekkie, gdy mamy życzliwych ludzi dookoła. Moja siostra zamieściła informację na Facebooku, że leżę w szpitalu i dzięki temu odwiedził mnie bliski kolega Zbyszek, którego nie widziałem przez trzy lata. Moim wielkim przyjacielem stał się też ksiądz – kapelan szpitala. Dzięki jego odwiedzinom mogę przyjąć codziennie Komunię. Jest wyjątkowo sympatyczny, otwarty na ludzi. Pyta się jak się czuję, czy mi czegoś nie potrzeba. Jest oddany wszystkim pacjentom i widać że to prawdziwy ksiądz z powołaniem.
Ostatnio miałem mój pierwszy Tłusty Czwartek bez pączków. Jednak gdyby życie nie było trudne, to miałoby mniejszą wartość.
Szpital to dla mnie mała droga krzyżowa, polegająca na walce z chorobą, bólami głowy, cukrzycą, zapaleniem, gorączką. Ale wiedziałem że Bóg mnie kocha i zawsze będzie nade mną czuwał. W szpitalu trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nie trzeba marudzić ani wykłócać się z pielęgniarkami. Trzeba patrzeć na wszystko z optymizmem, pomimo tego co się dzieje z człowiekiem. Cierpienia stają się lekkie, gdy mamy życzliwych ludzi dookoła. Moja siostra zamieściła informację na Facebooku, że leżę w szpitalu i dzięki temu odwiedził mnie bliski kolega Zbyszek, którego nie widziałem przez trzy lata. Moim wielkim przyjacielem stał się też ksiądz – kapelan szpitala. Dzięki jego odwiedzinom mogę przyjąć codziennie Komunię. Jest wyjątkowo sympatyczny, otwarty na ludzi. Pyta się jak się czuję, czy mi czegoś nie potrzeba. Jest oddany wszystkim pacjentom i widać że to prawdziwy ksiądz z powołaniem.
Ostatnio miałem mój pierwszy Tłusty Czwartek bez pączków. Jednak gdyby życie nie było trudne, to miałoby mniejszą wartość.
Wielki Post: Tylko Bóg jest idealny
Wiele osób by powiedziało że Boże Narodzenie to największe święto. Jednak ważniejsze są święta wielkanocne, bo wtedy wspominamy jak Jezus Chrystus umarł na krzyżu, wybawił nas od zguby wiecznej, pokonał szatana i zmartwychwstał aby nas zbawić i odkupić za nieposłuszny grzech pierwszych ludzi, Adama i Ewy.
Przygotowanie do Wielkanocy to Wielki Post. Wzywa nas do wstrzemięźliwości: do niejedzenia mięsa, do wyrzeczenia się swoich przyjemności, potrzeb. Jest to dla oczyszczenia duszy i ciała od grzechów i niepotrzebnych brudów. Możemy np. nie jeść słodyczy, a dorośli nie piją alkoholu, nie chodzą na imprezy.
Ale najlepszy sposób na pozbycie się tego co w nas brudne to spowiedź i szczera pokuta. Ministranci muszą się spowiadać jak inni ludzie, bo nie ma ludzi bez grzechów. Tylko Bóg jest idealny. Ja chodzę do spowiedzi do mojego animatora, ks. Piotra, a jak on nie może to do księdza proboszcza. Czuję potrzebę żeby się wyspowiadać, wyznać moje grzechy i poprawić te błędy które popełniam. Chcę też przeprosić Pana Boga że ciągle upadam i nie potrafię iść prostą drogą którą On wskazuje.
Przygotowanie do Wielkanocy to Wielki Post. Wzywa nas do wstrzemięźliwości: do niejedzenia mięsa, do wyrzeczenia się swoich przyjemności, potrzeb. Jest to dla oczyszczenia duszy i ciała od grzechów i niepotrzebnych brudów. Możemy np. nie jeść słodyczy, a dorośli nie piją alkoholu, nie chodzą na imprezy.
Ale najlepszy sposób na pozbycie się tego co w nas brudne to spowiedź i szczera pokuta. Ministranci muszą się spowiadać jak inni ludzie, bo nie ma ludzi bez grzechów. Tylko Bóg jest idealny. Ja chodzę do spowiedzi do mojego animatora, ks. Piotra, a jak on nie może to do księdza proboszcza. Czuję potrzebę żeby się wyspowiadać, wyznać moje grzechy i poprawić te błędy które popełniam. Chcę też przeprosić Pana Boga że ciągle upadam i nie potrafię iść prostą drogą którą On wskazuje.
Więcej odwagi
Niedługo mam iść z moją siostrą na koncert Lady Pank, z
okazji ich 30-lecia. Moje ulubione piosenki to Na co komu dziś, Mniej niż zero, Tańcz głupia tańcz. Na pewno będę
się dobrze bawił. Oni mają taką piosenkę Tacy
sami, a ściana między nami. W związku z nią chciałbym życzyć w Nowym Roku
Polakom, żeby byli bardziej otwarci na innych. Że jeśli ktoś ma inne zasady i
upodobania, to nie trzeba od razu odstawiać go na margines. Nie mówić mu że
bredzi. Przecież każdy ma prawo do swojego zdania.
Po drugie, teraz mamy Rok Wiary – dla dotarcia do tych
którzy zbłądzili z właściwej drogi. W Polsce też jest trochę osób
niewierzących. Powinniśmy umieć głosić Ewangelię, że Chrystus żyje w naszych sercach. Jest dużo znanych ludzi
którzy wierzą w Pana Boga. Niedługo dostanę autograf od jednego aktora – podam
tylko że ma na imię Michał – który jest osobą wierzącą. W ostatnich dniach
nawróciła się też jedna znana piosenkarka. Ale na przykład wśród polskich
polityków jest dużo ludzi niewierzących, bo osoba która wierzy w Chrystusa nie
kieruje się pychą, dwulicowością, skąpstwem, manią brania dużej ilości
pieniędzy. Chciałbym, żeby po nowym roku osoby wierzące w życiu publicznym były
odważniejsze.
Święta co roku inne
Co roku Święta Bożego Narodzenia przeżywamy nieco inaczej, o rok starsi i bogatsi w nowe doświadczenia. Wiemy, że Adwent to czas przygotowania na przyjście Pana Jezusa. A każdy z nas się z Nim spotka – przy śmierci. Ja rok temu byłem bliski tego spotkania, przez długi czas byłem w śpiączce. Na szczęście wyzdrowiałem. Widzę tu wielki cud Jana Pawła II. Moi rodzice codziennie odmawiali litanię do Jana Pawła II jak byłem w szpitalu. Znakiem może być to, że wyszedłem ze szpitala 21 października, dzień przed wspomnieniem JP2.
Czy śmierć to coś złego? Jeśli człowiek żył dobrze, to nie będzie miał cykora przed śmiercią. Ostatnio miałem bardzo poważny zabieg, ale się nie bałem, bo wiedziałem że operacja była potrzebna. Tu z kolei widzę łaskę od Dominika Savio i Jana Bosko, bo zabieg odbył się 2 września w 14. rocznicę mojej ministrantury.
Święta to bardzo miły czas – mam 2 tygodnie wolnego od szkoły. Spędzam święta z rodziną, pomagam w przygotowaniu Wieczerzy, kupuję rybę, przygotowuję różne potrawy. To jedyny dzień w roku, że nie muszę się ograniczać w jedzeniu.
W naszej rodzinie mamy bardzo miłą tradycję Jasełek. Mój brat z kuzynem wymyślali ciekawe, zwariowane scenariusze. Najciekawsze były z 1998 roku, kiedy grałem gosposię jaskiniową, miałem chustę na głowie i rondelek w ręku. Rodzinne jasełka to sposób, aby przypomnieć ludziom, że święta to nie czas smucenia i marudzenia ale radości, pokoju i pojednania. Trzeba ludziom mówić o tym najważniejszym wydarzeniu świata.
Subskrybuj:
Posty (Atom)