niedziela, 19 maja 2013

Koniec szkoły!


Będę z wami szczery: nigdy nie lubiłem szkoły. Do szkoły chodziłem 15 lat, tyle ile jestem ministrantem. Miałem w niej sporo zadawane, nie miałem czasu dla siebie, musiałem wcześniej wstawać, byłem niewyspany. Czasem musiałem siedzieć w szkole od 8 do 16. Dlatego cieszę się, że ten czerwiec oznacza dla mnie podwójny koniec szkoły. Kończę już szkołę zawodową, ostatni etap mojej edukacji. Od września zacznę chodzić na warsztaty terapii zajęciowej, ale już nie do szkoły!

W pewnym wieku chyba większość z nas przestaje lubić szkołę, ale trzeba powiedzieć, że jest potrzebna. Bez wykształcenia człowiek nic nie osiągnie. A czego ja się nauczyłem w szkole? Zdobyłem wiedzę historyczną. Historia to moja największa pasja życiowa. Mój tata interesuje się historią, od niego nauczyłem się pierwszych rzeczy. Lubiłem też język polski i matematykę. Arytmetykę mam w małym palcu – nauczyciele się śmieją że jestem szybszy w liczeniu od kalkulatora.

Już tak mam, że jak kogoś bardzo lubię, to nadaję mu pseudonim. A lubię wesołych nauczycieli. Dlatego będę tęsknił za p. Darkiem, „Kabaretem pod Radzyminem”, za p. Krzysiem, „Kabaretem pod Wołominem”, za panią Białasiewicz, „Kabaretem pod Kabatami”… Dobrze, że są ludzie którzy próbują zachęcić nas do wymagających rzeczy z humorem. Tę lekcję na pewno zapamiętam.

felietion ukaże się w KnC, 6/2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz